piątek, 11 października 2013

Adam i Ewa.


Podczas przeczesywania zakurzonych półek jednego z antykwariatów, wpadłam na pomysł, żeby zamiast popularnych amerykańskich autorów (piszących popularne amerykańskie książki, które przyjemnie jest czytać, kiedy chce się odpocząć), poszukać autorów rumuńskich, tłumaczonych na angielski (mam nadzieję, że w pewnym momencie będę mogła ich czytać również po rumuńsku, ale do tego czasu zdana jestem na ich inne wersje językowe). W ten właśnie sposób, stałam się posiadaczką bajek, które rumuńskie dzieci po raz pierwszy mogły czytać 30 lat temu (bo właśnie z 1978 roku pochodzi mój egzemplarz książki) oraz Adama i Ewy, a dokładnie „Adam and Eve” Liviu Rebreanu.  I właśnie o tej książce chcę Wam opowiedzieć (ale nie bójcie się, nie zdradzę Wam za dużo, gdybyście również kiedyś trafili do transylwańskiego antykwariatu i postanowili przeczytać tą właśnie powieść). Rozważania nad wędrówką duszy przez stulecia, w poszukiwaniu tej drugiej, przeznaczonej jej od początku czasu, zdecydowanie nie kojarzą się z lekką lekturą do poduszki, ale za to mogą stać się tematem  długich rozmyślań i źródłem inspiracji dla poszukiwania innych książek (a wielu autorów rumuńskich zajmowało się mistycyzmem, chociaż jeśli chcecie się dowiedzieć, których, to jest to już Wasze zadanie domowe). Przez równie stare jak świat Indie, Mezopotamię, Starożytny Egipt, Rzym, Niemcy, Francję i Rumunię dusza kontynuuje swoje poszukiwania od początku czasu, żeby zakończyć  je w pełnym szczęściu, łącząc  się z tą, z którą kiedyś rozdzielił ją czas i przestrzeń. Przez kolejne życia, losy dwóch świadomości  łączą się i rozplatają, a jednak za każdym razem, czasem tylko na chwilę, udaje im się odnaleźć. I mogłoby się wydawać, że to nic specjalnego – to tak jak czytanie różnych wersji tego samego romansu, osadzonych w innych epokach historycznych. Jednak myśl, że gdzieś na początku, kiedy wszystko się zaczęło, nasze dusze były złączone z innymi, idealnie do nich pasującymi, jest bardzo miła. Możliwość tego, żeby spotkać w życiu właśnie tą idealnie pasującą osobę, wielką miłość, przeznaczenie (jeśli nawet to wszystko jest tylko wymysłem autora), może sprawić, że każdy dzień będzie nam się wydawał inny i bardziej obiecujący. I dlatego teraz, skoro jestem w Rumunii, skąd pochodzi autor książki (a może wiedział on coś więcej niż inni), uważnie rozglądam się na ulicach i w sklepach – nie chcę przegapić mojej wielkiej szansy.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz