Podczas przeczesywania zakurzonych półek jednego z
antykwariatów, wpadłam na pomysł, żeby zamiast popularnych amerykańskich
autorów (piszących popularne amerykańskie książki, które przyjemnie jest
czytać, kiedy chce się odpocząć), poszukać autorów rumuńskich, tłumaczonych na
angielski (mam nadzieję, że w pewnym momencie będę mogła ich czytać również po
rumuńsku, ale do tego czasu zdana jestem na ich inne wersje językowe). W ten
właśnie sposób, stałam się posiadaczką bajek, które rumuńskie dzieci po raz
pierwszy mogły czytać 30 lat temu (bo właśnie z 1978 roku pochodzi mój
egzemplarz książki) oraz Adama i Ewy, a dokładnie „Adam and Eve” Liviu
Rebreanu. I właśnie o tej książce chcę
Wam opowiedzieć (ale nie bójcie się, nie zdradzę Wam za dużo, gdybyście również
kiedyś trafili do transylwańskiego antykwariatu i postanowili przeczytać tą
właśnie powieść). Rozważania nad wędrówką duszy przez stulecia, w poszukiwaniu
tej drugiej, przeznaczonej jej od początku czasu, zdecydowanie nie kojarzą się
z lekką lekturą do poduszki, ale za to mogą stać się tematem długich rozmyślań i źródłem inspiracji dla
poszukiwania innych książek (a wielu autorów rumuńskich zajmowało się
mistycyzmem, chociaż jeśli chcecie się dowiedzieć, których, to jest to już
Wasze zadanie domowe). Przez równie stare jak świat Indie, Mezopotamię,
Starożytny Egipt, Rzym, Niemcy, Francję i Rumunię dusza kontynuuje swoje
poszukiwania od początku czasu, żeby zakończyć
je w pełnym szczęściu, łącząc się
z tą, z którą kiedyś rozdzielił ją czas i przestrzeń. Przez kolejne życia, losy
dwóch świadomości łączą się i
rozplatają, a jednak za każdym razem, czasem tylko na chwilę, udaje im się
odnaleźć. I mogłoby się wydawać, że to nic specjalnego – to tak jak czytanie
różnych wersji tego samego romansu, osadzonych w innych epokach historycznych.
Jednak myśl, że gdzieś na początku, kiedy wszystko się zaczęło, nasze dusze
były złączone z innymi, idealnie do nich pasującymi, jest bardzo miła.
Możliwość tego, żeby spotkać w życiu właśnie tą idealnie pasującą osobę, wielką
miłość, przeznaczenie (jeśli nawet to wszystko jest tylko wymysłem autora),
może sprawić, że każdy dzień będzie nam się wydawał inny i bardziej obiecujący.
I dlatego teraz, skoro jestem w Rumunii, skąd pochodzi autor książki (a może
wiedział on coś więcej niż inni), uważnie rozglądam się na ulicach i w sklepach
– nie chcę przegapić mojej wielkiej szansy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz