poniedziałek, 16 września 2013
Rosia Montana złoty znak zapytania.
Jak widać złoto ma magiczną moc zmieniania ludzi... I chociaż wiadomo to od dawna, to jednak z takim samym żalem i niesmakiem patrzeć trzeba na tych, którzy w pogoni za pieniędzmi gotowi są sprzedawać swój kraj i siebie samych. Cieszyłam się bardzo po przeczytaniu wiadomości (którą też tutaj umieściłam), że decyzja w sprawie kopalni złota w Rosia Montana zapadła i, że Rumunii nadal będą mogli w tym miejscu cieszyć się pięknem natury i wieść swoje życie w sposób nie podporządkowany zachłannym korporacjom. Dlatego też bardzo zdziwiłam się podczas wczorajszego spaceru po centrum, kiedy to nagle wpadłam w sam środek ogromnej demonstracji przeciwko... kopalni złota, zniszczeniu czterech gór, przesiedleniu 2000 mieszkańców, zbiornikowi roztworu cyjanków, wykorzystywaniu Rumunii przez tak zwany Zachód. Ponieważ nadal mój rumuński znajduje się na niskim poziomie, miałam nadzieję, że być może nie jest to protest ale sposób na wyrażenie radości z osiągniętego celu. Tej jednak zostałam szybko pozbawiona przez koleżankę Rumunkę, która wyjaśniła mi, że nie ma sensu wierzyć w to, co pokazywane jest w telewizji i publikowane w internecie na temat transylwańskiego problemu. Politycy co chwilę zmieniają zdania, obiecują odrzucenie projektu tylko po to, żeby na następny dzień z tej obietnicy się wycofać. Najbardziej absurdalne w tym wszystkim jest to, że obecny premier kraju, wybrany został na swoją pozycję dzięki zapewnieniom składanym mieszkańcom Rumunii, jakoby nie dopuści do zniszczenia Rosia Montana. Protesty trwają więc w całym kraju a ja mogę tylko powiedzieć, że jednego Rumunom zazdroszczę - umiejętności zjednoczenia się w walce przeciwko temu, co uważają za niesprawiedliwe oraz wiary w to, że mogą coś zmienić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz