sobota, 14 września 2013

Złota historia Rumunii.

Złota, bo od złota się zaczyna i, jak na razie, na złocie kończy. Mogłaby to być ładna metafora lub znak dobrobytu i szczęścia, lecz symbol bogactwa nie przyniósł zbyt wiele radości mieszkańcom tego malowniczego kraju, szczególnie na przełomie XX i XXI wieku. To złoto było powodem, dla którego Rzymianie zapuścili się do Dacji i, w konsekwencji, dali początek narodowi rumuńskiemu 2000 lat temu. To również ten okres bytności mieszkańców cesarstwa na terenie dzisiejszej Transylwanii stanowi kartę przetargową w sporze pomiędzy Rumunami a Węgrami co do prawowitej przynależności regionu do jednego z dwóch krajów. Po wycofaniu się legionów rzymskich z tej części kraju, została ona, w IX wieku, skolonizowana przez przodków dzisiejszych Węgrów, którzy zamieszkiwali ją przez ponad tysiąc lat. Trudno więc powiedzieć, kto ma większe prawo do terytorium. Na razie jednak oba narody, bez względu na to czy tego chcą czy nie, współzamieszkują Trasnsylwanię dzieląc się nią mniej lub bardziej sprawiedliwie. Gdzieś w gąszczu tej historii zgubiło się jednak złoto, a to ono współcześnie wywołuje w Rumunii najsilniejsze emocje. Wszystko za sprawą rumuńsko-kanadyjskiej spółki, która postanowiła wydobywać je w miejscowości Rosia Montana. Nie byłoby w tym jeszcze nic strasznego gdyby nie plan, aby w tym miejscu wybudować największą w Europie odkrywkową kopalnię tego kruszcu (jedna z gór otaczających tę wieś kryje w sobie największe zasoby złota na kontynencie jak również dużą ilość innych cennych pierwiastków). Kopalnia oznaczałaby przesiedlenie ponad 2000 mieszkańców, zniszczenie czterech gór oraz zamienienie okolicznej miejscowości w zbiornik roztworu cyjanków służących do wypłukiwania cennego kruszcu. Rumunia na zawsze już pozbawiona zostałaby fragmentu pięknego krajobrazu. Nad krajem zawisłaby również wizja klęski ekologicznej podobnej do tej, która wydarzyła się w 2000 roku w Baia Mare. Roztwór cyjanku przedostał się wtedy do rzek powodując wyginięcie tysięcy ton ryb. Protesty i kampanie przeciwko realizacji projektu w Rosia Montana trwały od wielu lat, jednak szczególnie przybrały na sile w ostatnich tygodniach, kiedy to ważyły się losy zaakceptowania go przez rumuński rząd. Obecny prezydent kraju stanowczo popiera budowę kopalni i dlatego też, ostatnia nadzieja mieszkańców Rumunii leżała w odrzuceniu planu przez pozostałych polityków. Protesty, które skupiały się nie tylko na niszczeniu środowiska naturalnego i wizji katastrofy ekologicznej, lecz również przewidywały możliwe oszustwo ze strony spółki (jako że niewielki tylko procent wpływów z wydobytego złota zostałby w kraju, a renowacja terenu po zakończeniu prac mogłaby nie dojść do skutku) skłoniły rząd do odrzucenia projektu budowy kopalni. Wygląda na to, że nikt kosztem Rumunii zbyt szybko się nie wzbogaci, mieszkańcy Rosia Montana nadal będą mogli mieszkać w swoich domach, a góry nadal cieszyć oczy miejscowych i turystów. Miejmy tylko nadzieję, że nikt nie zmieni zdania, nawet jeśli określone zasoby złota zmieniłyby właściciela, aby to umożliwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz